Opoznione bo opoznione, generalnie totalnie zaniedbalam bloga, za co bardzo przepraszam. W nagrode duzo zdjec, malo textu, zeby nie trzeba bylo czytac i sie przemeczac. Dzis trip do centrum, niesamowitego i magicznego obszaru czerwonoziemnego.
Juz z samolotu bylo pieknie.
Wynajelismy na miejscu samochod i pustki na drodze byly po prostu oszalamiajace:)
Kiedy dotarlismy do Uluru, naszego pierwszego celu, magia wzmocnila sie. Tak wyglada ta gora przed wschodem:
A to juz Kata Tjuta, cudowna, moze nawet jeszcze piekniejsza, ale juz totalnie nie znana na swiecie.
Nastepny cel to Kings Canyon. Cudo. Po prostu cudo.
A potem pare innych atrakcji, jak przedzieranie sie po niemal pionierskich 4x4 drogach, do tak magicznych miejsc jak Palm Valley, czyli ukrytych palmach posrodku pustyni!:)
I na koncu powrot do Alice Spring.
Ci co nie wiedza, przez miasto plynie plynie rzeka, wyschnieta przez wiekszosc czasu -Todd River.
Zdjecie przedstawia dno rzeki, jako ze ja stoje na jej srodku :p w tle widac most na wypadek jak zdarzy sie troche deszczu;)
Na rzece co roku odbywaja sie regaty. Oczywiscie regaty po suchym dnie;)