wtorek, 23 lipca 2013

Jak zyc...

Trip zakonczony...nie napisze nic wiecej...nie bo nie chce, ale bo nie potrafie. Bo cala nasza wybrawa odjela mi mowe.
Wiec musicie poczekac az mi wroci:)

wtorek, 16 lipca 2013

Cairns, kraina lagodnosci:


A
Cudowna wyprawa na polnoc au trwa.
Za nami najbardziej urokliwa czesc podrozy, czyli Cairns i okolice. Port Douglas to taki resort dla thtejszych burżujów, innymi slowy piekna wioska z cudownymi plazami, pysznym jedzeniem i masa sklepow z cenami podniesionymi o jakies 30%;)
Ale zachody maja piekne:)
Zreszta wzdluz calego wybrzeza jest milion plazy, jedna piekniejsza od drugiej. Niestety nie mozna sie kapac, bo jelly fish, crocodile i te sprawy...;)

No. Oczywiscie, mowiac o polnocy australii, slowa, ktore narzucaja sie same to lasy tropikalne i rafa koralowa.
Tak. To tez juz niestety za nami.
Nic nie odda tego, co sie tam widzi, po prostu mowe odejmuje. Oczywiscie, nie mozna zapominac o tym, ze wszystko tu chce Cie zabic, lacznie z roslinami, wiec trzeba uwazac zeby niczego nie dotykac, a na wielkiej przestrzeni oceanu wyznaczony jest tyci obszar, w ktorym mozna poplywac.
Tam wiec uczynilismy nasze pierwsze kroki w nurkowaniu.

Dzisiejsza podroz to mega kontrast krajobrazu. Od tropikalnego przepychu zieleni po, dobrze juz nam znany, typowy australijski busz. Smutno opuszczac tropiki... Zastanawiajac sie, o co chodzi i dlaczego nikt nie lubi Queensland, doszlam do wniosku, ze oni sa po prostu zazdrosni, ze u nich nie jest tak pieknie. Bo tak jak uwielbiam Melbourne, tak teraz bedzie mi sie wydawac szare i nudne...

A dzis spotkalismy tez duzo zwierzakow:)
Smieszne czarne bociany(oni tu maja cos z tym czarnym, labedzie tez takie:), kuupa ptakow dziwakow dookola, no i kangury...naliczylam 16 martwych przy drodze:( a Radek nawet gdzies dwa wcinajace gdzies trawe dostrzegl...
Niestety nie udalo nam sie odnalezc Cassowary, choc pelno znakow ostrzegawczych bylo:)
A takie widoki widzi sie na postojach.
I jak tu potem wrocic do miasta...?:(

Sciskam wszystkich cieplutko...

niedziela, 7 lipca 2013

Geografia lezy i kwiczy...

Dzis w pracy prawie umarlam.
Przerwa, ktos cos zagadal jak u mnie, wiec sie pochwalilam ze planujemy wycieczke.

Nadmienie tylko ze dwie glowne bohaterki tego posta to: rodowita Australijka, powiedzmy Ania, druga pochodzaca z Filipin, ale w au od wczesnego dziecinstwa, bo mowiaca czyms w rodzaju australijskiego akcentu. Nazwijmy ja Kasia.

Kasia pyta wiec z ciekawoscia:
- o, a gdzie?
- do Cairns?
- (teraz uwaga) gdzie?
- no do Cairns ( zaczelam sie zastanawiac, czy z moja wymowa cos nie tak)
- gdzie to?
- zartujesz?
- nie, no gdzie?
ktos jej wyjasnil bo mi slow zbraklo...
Potem pogadalismy jeszcze chwile, w miedzyczasie dowiadujac sie ze mieszkajac tu tak dlugo, nie odwiedzila ona ZADNEGO miasta, procz Sydney. ok, pomyslalam, nigdy, nawet palcem po mapie? to tak jakbym nie wiedziala gdzie Gdansk jest. juz balam sie kontynuowac o klimacie tropikalnym, lasach deszczowych, Port Douglas, uznawanym za trzecie najpiekniejsze miasto w Australii i masie pieknych miejsc w Queensland... wiec ja wrocilam do pracy, dziewczyny zostaly na przerwie.

Po jakims czasie wrocilam, ogarnac cos w Staff roomie i uslyszalam fragment konwersacji, ktory odjal mi mowe na dluzszy czas. Nie przytocze dialogow, bo wszystko bylo chaotyczne i po angielsku, ciezko oddac sytuacje, w kazdym razie...
Dziewczyny przeprowadzaly wywiad z dziewczyna z Indii, i czegos nie mogly zrozumiec, chyba jak to jest ze jest jednoczesnie z Indii i z Azji.
I tu wkroczyla Kasia z wyjasnieniem, ze ona jej powie. (I tu ton glosu przybral wielka tajemnice) bo...australia jest jedynym kontynentem, ktory jest zarazem krajem. 
Zaskoczenie Ani bylo wielkie.
Kasia kontynuuje. Bo jest sieden kontynentow, i na pozostalych jest duzo krajow....

Tu zakoncze.
Chcialam tylko powiedziec, ze chyba wiem, czemu taki nacisk tu teraz jest kladzionyna reforme edukacji.
I przestaje mnie dziwic wywod mojego nauczyciela, mowiacego "Australijcycy, Kanadyjczycy, Europejczycy..."
Jasne, przyznaje, nie jestem swietna w geografii, nie wymienie wszystkich krajow azjatyckich czy sasiadow Czadu, ale, wydaje mi sie, moj poziom edukacji nie byl nigdy AŻ tak niski, nawet gdy jeszcze nie zaczelam marzyc o mojej Australii. No weźcie.

Tak. I tak sobie pomyslalam, ze jesli, kiedys, przez pomylke, przyjdzie mi miec dzieci, to z pewnoscia nie chce ich poslac do tych pieknych zabytkowych budynkow szkolnych. Chce, zeby wiedzialy gdzie Melbourne a gdzie Cairns i ze Europa to nie nazwa kraju.

piątek, 5 lipca 2013

Z merbenskimi tramwajami jak w Bondzie!

Jest piatkowy wieczor. Pare godzin temu listonosz dostarczyl duza paczke. Nie otwieramy, ale oczywiste jest ze to nasz nowy projektor.
Moja misja bedzie wsiasc w tramwaj i pojechac z kartonikiem do domu.
Wychodzimy z biura, widac na horyzoncie 6, czyli tramwaj podwozacy nas pod sam dom. Biegniemy. Tramwaj zbliza sie do przystanku, jestesmy tuz za nim, Radek prawie ginie pod nastepnym nadjezdzajacym pojazdem szynowym, bohatersko uratowany przeze mnie (oczywiscie chodzilo o ocalenie kartonu, ktory w tamtym momencie on mial przy sobie;)
Tramwaj stanal na samym krancu przystanku. Przeciskajac sie przez tlum ludzi juz mysle ze go mam, gdy ten zamyka drzwi i odjezdza. No nic, mysle, 20 min i bedzie nastepny.
Wtem, nastepnego w kolei pojazdu(tego co nas prawie usmiercil) drzwi otwieraja sie i kierowca zapytuje:
- 6 chcieliscie zlapac? Wsiadac, zlapiemy go!
Radek rzuca mi karton, wbiegam wiec do tegoz tramwaju i ruszamy.
- naprawde jest pan w stanie go dogonic?
- pewnie, zobaczysz. Powiem Ci kiedy sie przesiasc.
I tak smigamy. Siedzimy mu na ogonie, az tu swiatla nas zatrzymuja. Szlag, myslimy sobie. Ale juz na nastepnym przystanku moj bohaterski kierowca smiga zderzak w zderzak ze sciganym.
Teraz! - wola, ja z moim kartonem wybiegam, ale w tym momencie swiatla sie zmieniaja. 
Wbiegam ponownie.
- za nim! Wolam.
Teraz juz caly tramwaj mi kibicuje. Za dwa przystanki 6 skreca w lewo, musimy zdarzyc.
I tak. Nastepny przystanek. Wybiegam, biegne i...udalo sie! Tramwaj wiwatuje, macham wszystkim przez tylne okno z podziekowaniem.
Podchodze do kierowcy, podekscytowana:
- wie pan, ile pana scigalam?
- E? - ten pan nie byl zbyt zainteresowany filmami szpiegowskimi i poscigami.
Mimo to z buzi nie schodzil mi banan z buzi az do przystanku docelowego.
I po opuszczeniu tramwaju nie moglam sie powstrzymac przed usmiechaniem.
Pani z rowerem na przystankuc, widzac mnie:
- You look so happy with this box!
Wiec opowiedzialam jej moja historie, chwile sie posmialysmy i swiatla na przejsciu dla piszych sie zmienily.
Kazdy poszedl w swoja historie.
I tak przez dziesiec minut bylam gwiazda filmu akcji;)

środa, 3 lipca 2013

Remonty

Coz, ferie zimowe w Australi...rety, chcialabym miec choc Wielkanoc taka w Pl, jaki oni maja srodek zimy...
W kazdym razie, tutejsze Metro wykorzystalo czas ferii na remonty (w srodku zimy, zgadza sie;).
W zwiazku z tym na okres dwoch tygodni funkcjonuje komunikacja zastepcza.
Ciekawa rzecz, zbudowana jest tu linia do Fenington Races, ktora otwierana jest tylko na czas duzych imprez tu sie odbywajacych. Tak. Linia uzywana raz na pare miesiecy!

W kazdym razie, pomijajac ze w ciagu dwoch tygodni maja zamiar wyremontowac 4 stacje (zyrardow czy skierniewice zeszlo sie pare dobrych miesiecy jak nie lat, a jak idzie łodz?;)
Chcialam powiedziec o fakcie organizacyjnym.
Tak, ubolewam, ze do replacement buses nie mozna zabierac roweru.
Tak, trzy przesiadki to sporo na dotarcie do pracy. Moze droga mimo wszystko zajmuje dwa razy dluzej, ale.
Uruchamianie specjalnej linii na te potrzebe jest urocze. W momencie wysiadania z pociagu gromadka usmiechnietych Customer Service kieruje  Cie do wlasciwego autobusu, wita usmiechniety kierowca. Zeby nie bylo opoznien, na kazdym z wyjazdow postawionybjedt ludzik kierujacy ruchem!
Tak, jazdy autobusem nie znosze najlepiej, ale przyjazny kierowca, zyczacy na koniec milego dnia i do zobaczenia zawsze poprawia humor:)
Na stacji przesiadkowej znow gromadka ludzi nie pozwalajacych najbardziej zagubionemu zabladzic:)
No i plusem tak dlugiej podrozy jest mozliwosc poczytania, czy tez nadrobienia zaleglosci w SongPopie:)

Pan kierowca dzisiejszego autobusu:)