niedziela, 6 stycznia 2013

...a to już nowy rok...

Nowy Rok już dawno za nami, wszyscy wrócili do rzeczywistości, więc i blogowe obowiązki czas wypełnić;)
Sylwester spędziliśmy wyjątkowo pracowicie;) Wydaje mi się, że żadne z nas nie żałuje, bo oprócz jakichśtam dolarów, fajnie było zobaczyć Australię świętującą od wewnątrz;]
W moim wypadku miałam okazję zobaczyć także bogactwo pięknych sukien z Indii, bo trafiłam na hinduską imprezę;) (btw, hitem było Gangam Style, leciało chyba z pięć razy;)

Miałam jednak wrażenie, że Polacy mocniej świętują tę chwilę. Mogę się jednak mylić, bo po prostu różnimy się nieco w paru względach:
- Australia chyba nie ma zakazu picia w miejscach publicznych, bo przed Sylwestrem można było dostrzeć wszędzie obwieszczenia, że takowy zakaz będzie obowiązywał w dniu 31.12. Jeśli więc chciało się gdzieś zabawić, trzeba było załatwić sobie wejściówkę do jakiegoś klubu/pubu/restauracji
- Nigdzie po sklepach nie widzieliśmy sprzedawanych fajerwerek, nie było ich też widać na sylwestrowym niebie - jedyne słuszne były państwowe;]
- Ok 2-3 wszystkie resteuracje się powoli zamykały, na ulicach można było zauważyć przyrost pijanej ludności, szukającej możiwości kontynuowania zabawy. Musieli być jednak bardzxo ostrożni, bo policji wszędzie było pełno, a kary tutaj (zresztą za wszelkie łamanie przepisów) są bardzo sporawe. Towarzystwo jednak nie zrażało się i, wzmakając swoje komórki mózgowe, kreatywnie znajdowało sposoby na przetrwanie w sylwestrowym nastroju do rana:)

Tak więc nowy rok uważam za bardzo udany, słyszałam, że w Polsce również było niezgorzej i życzę, aby było pięknie i wspaniale, bo...życie jest za krótkie, żeby marnować je na smutki i zmartwienia, możemy to robić po śmierci:) Optymizmu dla wszystkich! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz