Brrr...
Kiedy przybyliśmy tu jakiś czas temu ( "nie liczę godzin i lat...") mieliśmy parę rzeczy na krzyż.
Po dwóch miesiącach nazbieraliśmy trochę dodatkowego obciążenia.
Ta przeprowadzka była jeszcze gorsza.
Ale daliśmy radę. Mamy okazję zwiedzić kolejną dzielnicę Melbourne. Całkiem urocze mieszkanko. I dobrze.
Tylko dojeżdżać trzeba. Pociągiem. Trzy stacje co prawda, ale jak ucieknie, to wieczorem pół godz trzeba czekać...
Ale bez współlokatorów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz