wtorek, 13 sierpnia 2013

nieprzemyślane przemyślenia

Czasem się zastanawiam, dlaczego piszę ten blog i, co jeszcze bardziej zaskakujące ktoś go czyta.
Przecież nie jest ani o mnie, ani o Australii, w zasadzie jest tak troche o wszystkim i o niczym.
Oczywiście, prosta obserwacja jest taka, że link na fejsbuku parokrotnie zwiększa liczbę wejść. No z drugiej strony nie można oczekiwać o zapracowanego narodu, żeby łaskawie sprawdzał cały czas czy ci tam na końcu świata czegoś nie naskrobali. Z drugiej strony i tak miło, że widząc link, sporo ludzi decyduje się jednak na jego odwiedzenie, sprawdzenie co za sobą kryje... choć niezrozumiałe, to, uwierzcie mi, bardzo miłe.

Przepraszam, że nie potrafię zagłębić się już w tajniki australijskie, nie opisuję swoich perypetii... czuję jakbym...się tu osiedliła. A o rzeczach zwykłego, normalnego, codziennego życia chyba słuchać nikt nie chce, a przynajmniej ja bym nie chciała, a jak mówi przysłowie, nie czyń drugiemu(...)

Inna sprawa, iż mimo bardzo dużej oglądalności, dostaję bardzo mały feedback, z czym z kolei wiąże się problem tego, iż nie wiem czego odwiedzający oczekują? Czy milczenie oznacza zgodę "tak, przeczytamy wszystko co zaoferujesz" czy właśnie bardziej "wszystko mi jedno?

Dostałam kilka przeuroczych maili, w których są gratulacje przyjazdu tutaj, czasem zachwalanie moich glupich historyjek:) i za to dziękuję.

Ale ciągle mi mało.

Wątpię, żeby ten post przyniółs jakiś rezultat, prawdopodobnie skończy się na tym, że dalej będę od czasu do czasu pisać co ślina na język przyniesie. O.

Miłego wszystkiego!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz