wtorek, 1 lipca 2014

Darwin

Wakacje w srodku zimy to to, co tygryski lubią najbardziej.
u nas teraz ziąb i chłód, nad ranem spada do 6, najchętniej bym przymarzła do kołdry. I nie, nie żartuję. Od kiedy tu jestem stałam się dużo mniej odporna na chłód, za to nie mam problemów z ciepłem. Z trudem, ale nie bez przyjemności przetrwałam temperatury takie jak 40-43.


Ale poniżej 10 to teraz dla mnie jakiś koszmar.
wyjazd w "ciepłe kraje" o tej porze roku jest jak gwiazdka z nieba:)



Za każdym razem, przy każdej wycieczce zastanawiamy się, co my będziemy robić w tym miejscu tak długo. Cairns - okazało się milion dni za mało, żeby zobaczyć choć zaczątek pięknych lasów deszczowych i cudownych dzikich plaż. Nicość Alice Springs mogłaby być dla mnie drugą rzeczywistością, totalnie się w niej zakochałam.

Darwin, jak się  okazało, to dokładnie ta sama historia. Piękność, dzikość, wieeeelkie otwarte przestrzenie. Mimo, że tym razem bez terenowego samochodu, zdążyliśmy zakochać się i w tej części NT.

Krokodyle stały się moimi przyjaciółmi;]

Jakby ktoś się nie domyślił, to na zdjęciu poniżej przyjmuję pozę krokodyla po lewej:)
A to nowo poznany przyjaciel we własnej osobie. Na zdjęciu George, najstarszy (ok 100-letni) szef mafii.
Ach, Kakadu uwodzi krajobrazami. Jak zwykle, zdjęcia nie oddają tego, co widzi i czuje się będąc tamże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz