czwartek, 16 maja 2013

Gdzie ta Australia...

Koniec świata nastąpił.

Gdzie się znajdujemy?
Tak. Dobrze. W Australii. A co ja właśnie kupiłam?
Tak. Rękawiczki.

U Was słońce świeci, ptaszki śpiewają, a mi porankami ręce zamarzają na rowerze. Owszem, po południu, o ile nie pada, świeci piękne słoneczko i jest uroczo, ale jak tylko słoneczko nie zajrzy, to robi się lodowato.

No...ok, może nie lodowato, bo my, Polacy, mamy inne pojęcie zamarzowatości. Ale dla mnie teraz 10 oznacza 'brrrr'. Tak więc tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz